Mila dla Weterana 2018

W nawiązaniu do obchodów 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości żołnierze Jednostki Wojskowej FORMOZA we współpracy ze Stowarzyszeniem Kulturalno-Rekreacyjno-Sportowym KRS FORMOZA wyszli z inicjatywą włączenia się jednostek wojskowych Wojsk Specjalnych w nurt przedsięwzięć mających na celu uświetnienie tego wydarzenia.

Uczestnikom tej akcji przyświeca myśl, która jest już doskonale znana morskim komandosom z FORMOZY: "Nigdy nie zostawiamy swoich". Ta swego rodzaju jednostronna deklaracja jest jednocześnie zobowiązaniem dla żołnierzy w służbie czynnej do niesienia pomocy i wsparcia tym, którzy tego potrzebują. Wyprawa kajakowa żołnierzy Wojsk Specjalnych z żołnierzami poszkodowanymi w służbie jest żywym przykładem spójności szlachetnych sentencji i idących za nimi czynów.

Uczestnicy: obsady mieszane, tj. żołnierz Wojsk Specjalnych wraz z poszkodowanym w służbie. W sumie 5 obsad, łącznie 10 osób.

Termin spływu: od 20.10.2018 r. do 11.11.2018 r.

Na tej stronie przedstawimy relację "z pierwszej ręki".

ROBERT - Pomysłodawca i główny inicjator przedsięwzięcia na bieżąco (jeśli warunki techniczne na to pozwalają) przesyła dzienny raport, który dla Was udostępniamy!


Dzień "0"

Miejsce: Kraków
Pogoda: duże zachmurzenie, lekki wiatr, brak opadów.
Dzień poświęcony na przygotowania sprzętu. Kilka godzin ciężkiej pracy aby ze sterty przywiezionych kartonów i paczek stworzyć zespół 5 kajaków przygotowanych na 23 dniowa wyprawę.
Składanie kajaków, pakowanie wyposażenia do luków, przygotowanie całości sprzętu to nie lada wyzwanie. Ale udało się!. Jesteśmy gotowi! Oczekujcie nas jutro pod Wawelem o 12.00! Wypatrujcie kajaków pod biało-czerwonymi flagami.

       

Dzień 1

Start: 74 km rzeki
Koniec: 103 km rzeki
Dystans przebyty: 29 km
Pogoda: Do południa zachmurzenie duże, bez wiatru. Po południu deszcz.
Rano wodowanie o 11.00 na 74 km rzeki. Dzięki pomocy DKWS udało się przetransportować kajaki nad rzekę. O 12.00 oficjanie pod Wawelem rozpoczynamy start "Mili dla Weterana". Po trasie śluzowanie na stopniu wodnym Krakow Dąbie, następnie 10 km i dopływamy do nieczynnej śluzy Kraków Przewóz. Musimy przenieść kajaki - generalnie dobre 500 m noszenia sprzętu. Zajęło nam to około 1 h. Tteoretycznie mieliśmy nocować za śluzą ale wszyscy uczestnicy chcięli płynąć dalej więc przepłynęliśmy dodatkowe 9 km. Przed zmrokiem znaleźliśmy piaszczystą łachę, gdzie rozbiliśmy namioty. Po kolacji z namiotów dochodziło tylko donośne chrapanie.☺ ☺

                   

Dzień 2

Start: 103 km rzeki
Koniec: 154 km rzeki
Dystans przebyty: 51 km
Pogoda: Do południa deszcz i wiatr od czoła, po południu bez opadów. Wiatr i duże zachmurzenie.
Rano po szybkim śniadaniu start o 8.00, pogoda nie rozpieszcza, kombinezony podarowane przez firmę Eqes ratują sytuację. Wiatr i deszcz uprzykrzał nam się do południa. Na dodatek na 119 kilometrze rzeki rumowisko skalne uniemożliwia spływ. Około godziny poświęcamy na przepłlawienie kajaków przez tą przeszkodę wodną. Przeciągamy je na linach na lekko przez kamienie starając się nie uszkodzić powłoki. Po tej nieoczekiwanej przygodzie pogoda się polepsza i nurt pozwala na wykonanie dziennej normy 50 km. Kończymy na 154 km rzeki w okolicach Woli Rogowskiej znajdując piaszczystą łachę na obóz. Kolacja, w miarę możliwości suszenie i zasłużony sen.

       

Dzień 3

Start: 154km rzeki
Koniec: 201 km rzeki
Dystans przebyty: 47 km
Pogoda: Do południa gęstą mgła, bez deszczu i wiatru.
Rano wczesna pobudka. Płyniemy lawirując między konarami, rumowiskami i konarami we mgle . Rzeka rozlała się szeroko. Brak prądu. Płynąc od brzegu do brzegu realnie zrobiliśmy prawie 56 km. Trzeba płynąć czujnie aby na coś nie wpaść. W Opatowie przy przeprawie promowej uzupełniamy zapasy. Chwila odpoczynku, odpalamy znicz przy pomniku marszałka Piłsudskiego. Mala akcja promocyjna Mili dla Weterana z okolicznymi mieszkancami. Potem cały dzień znowu lawirujemy między mieliznami do wieczora. Kończymy na 201 km rzeki. Udaje się rozpalić ognisko, rozbijamy obóz, suszymy się i zasłużona regeneracja.

                   

Dzień 4

Start: 201 km rzeki
Koniec: 243 km rzeki
Dystans przebyty: 42 km
Pogoda: Rano słonecznie, od południa silny wiatr i deszcz.
Rano pobudka o świcie. Okoliczni sąsiedzi - Państwo Kot z osady Manów wspierają nas wrzątkiem.☺ Płyniemy meandrujac między mieliznami. Wisła pokazuje tutaj swoją dzikość. Mijamy powyrywane w czasie powodzi drzewa a nawet powywracane statki. W Połańcu próg wodny przy elektrowni wymusza przenosiny kajaków na odległość 300 m. Musimy też naprawić dziurę w kajaku. Schodzi nam przeszło godzinę. Nocleg na 253 kilometrze rzeki obok przeprawy promowej na Baranów Sandomierski. Deszcz i wiatr dają się we znaki.

       

A oto prezentacja uczestników Mili dla Weterana 2018.
Jako pierwszy "ujawni się" KOSA

   

st. sierż. "Kosa" - 10 Brygada, 10 batalion Świętoszów.
18 lat służby, 6 misji (Kosowo, Bośnia, Irak, Afganistan).
Dwukrotnie ranny w Iraku - jak wspomina zawsze 13 dnia miesiąca. Za akcję w górach w Kosowie jako jeden z 4 Polaków odznaczony przez Amerykańskie dowództwo.
Zawsze wesoły, pełen optymizmu. Najstarszy z nas! - dusza towarzystwa.


Dzień 5

Start: 243 kilometr rzeki
Koniec: 293 kilometr rzeki
Dystans przebyty: 50 km
Pogoda: Silny wiatr, deszcz z chwilowymi przejaśnieniami.
Rano po pobudce przywitała nas tęcza... niestety później nie było już tak kolorowo. Wiatr od dziobu i deszcz prawie przez cały dzień. Lawirujemy między mieliznami często sztormując. Po drodze mijamy Sandomierz, który przywitał nas chwilowym słońcem. A potem dalej walka na wiosłach z wiatrem, z przerwą na posiłek z ostatnich już wędlin dostarczonych nam przez Mas-Drob. Kończymy trasę w m. Zawichost, gdzie naprawiamy powłokę kajaka i rozbijamy obóz.

           

Dziś szczególnie podziękować chcieliśmy wszystkim tym, bez których Mila dla Weterana i pozostałe nasze przedsięwzięcia nie doszłyby do skutku.
To właśnie Wam uczestnicy wypraw dziękują za sprzęt, pożywienie i specjalistyczne ubiory, dzięki którym nie straszne stają się nawet najgorsze warunki pogodowe.

    Cisi bohaterowie Mili dla Weterana 2018 to w szczególności:
  • Mariusz - Wayland Folding Kayaks;
  • Janusz - Jantar Wody mineralne;
  • Grażyna i Ryszard - Mas-Drob;
  • Rafał - RWS Cetus;
  • Ryszard - Konfexim-2 (przedstawiciel Eques);
  • Tomasz - Silent Technical;
  • Grzegorz - Arpol;

Dzień 6

Start: 293 kilometr rzeki
Koniec: 358 kilometr rzeki
Dystans przebyty: 67 kilometrów
Pogoda: lekki wiatr, zachmurzenie duże z przejaśnieniami, deszcz.
Start rano w deszczu i napieramy na wiosła. Ambitny plan dojścia do Kazimierza Dolnego nad Wisłą gdzie mamy zamiar zregenerować się, podładować baterie i co najważniejsze wysuszyć. Po trasie śniadanie pod mostem sponsorowane przez firmę Arpol - podgrzewane racje smakowały jak w najlepszej restauracji. Do mariny w Kazimierzu dochodzimy o zmroku, zabezpieczamy sprzęt i wreszcie upragniony prysznic i odpoczynek w cieple.

Dzisiaj dodatkowo o członku naszej sztafety "Obelixie" vel "Kokosie" -koledze z DKWS. DKWS wystawił na trasie Kraków - Warszawa codziennie zmieniającą się jednoosobową załogę. Kolega "Kokos" -18 lat służby, trzy misje ( 2 x Aganistan i Bośnia). Wszystkie misje odbył szczęśliwie. W kraju podczas szkolenia spadochronowego doznał poważnego wypadku. Rok leczenia i rehabilitacji w kraju i zagranicą. Mimo tego, że nie wyzdrowiał do końca dołączył do naszej załogi i walczył dzielnie przez 67 km. Szacunek i wsparcie.

                                   


Dzień 7

Start: 359 km rzeki
Koniec: 390 km rzeki
Przebyty dystans: 31 km
Pogoda: Lekki wiatr, pochmurno, przelotne deszcze.
Start coś późno bo około 10.00. Żegnamy bosmana w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą. Dzisiaj do sztafety dołączyła ekipa 2 kajakarzy z Lublina. Samoistnie włączyli się do akcji. W ramach zaciśnienia znajomości "Kosa" udostępnia swoje miejsce w naszym kajaku i przesiada się na kajak jednoosobowy a przedstawiciel Lublina wsiada na jego miejsce. Dystans dość krótki. Kończymy w okolicach Dęblina zgodnie z harmonogramem.

                   


Dzień 8

Start: 390 kilometr rzeki
Koniec: 440 kilometr rzeki
Przebyty dystans: 50 km
Pogoda: Pochmurno z przejaśnieniami, porywy wiatru.
Rano wczesna pobudka i startujemy o świcie. Pod Dęblinem spotykamy kajakarzy, którzy towarzyszą nam przez chwilę. W Kozienicach przy elektrowni nowopowstaly próg wodny wymusza na nas przenosiny kajaków. Dalej już łatwiej, trochę wiatru od czoła i meandrujemy między mieliznami. Do celu docieramy o zmroku.

Dzisiaj o kolejnym naszym weteranie płynącym z Krakowa. Krzysiek - nasz "nocny Marek". Jeśli o 4 rano slyszysz, że ktoś się krząta po obozie, przeładowuje worki i szykuje kajak - to na pewno będzie ON. Cichy i skryty, prosi aby nie robić mu zdjęć. Służy w 9 Brygadzie Wsparcia Dowodzia Generalnego RSZ. 21 lat służby. Trzykrotnie uczestniczył w misji w Afganistanie. Poszkodowany na misji, za nim leczenie i rehabilitacja.

       

Dzień 9

Start: 440 km rzeki
Koniec: 489 km rzeki
Przebyty dystans: 49 km
Pogoda: Pochmurno i deszczowo, bezwietrznie.
Od rana deszcz ale i tak się cieszymy bo nie ma wiatru. Wisła zmieniła się w mała Amazonkę. Kluczymy między wyspami szukając toru do żeglugi. W połowie trasy przerwa na "totalizator Arpola". Racje, które otrzymaliśmy nie mają etykiet na paczkach więc mamy niezły ubaw po "losowaniu". Posiłki są smaczne i treściwe a dodatkowo mamy element hazardu. Kończymy dzisiaj o zmierzchu 30 km przed Warszawą przy przeprawie promowej Karczew.

       

Dzień 10

Start: 489 kilometr rzeki
Koniec: 525 kilometr rzeki
Przebyty dystans: 36 km
Pogoda: Pochmurno, deszczowo i bezwietrznie.

Wczoraj w nocy w deszczu i w ciemności dotarli do nas Państwo Tkaczyk dostarczając nam pieczywo, słodycze oraz produkty na śniadanie!!! Śledzą nasze losy na Facebooku i postanowili nas bezinteresownie wesprzeć. Dziękujemy serdecznie !

W deszczu i we mgle dotarliśmy na godzinę 12.00 do Warszawy. Zacumowaliśmy przy nabrzeżu Gdyńskim. Planowaliśmy spotkać się z mediami ale nie zawiedli nas tylko przyjaciele i znajomi. Wspólne zdjęcie w deszczu i ruszyliśmy dalej w trasę. W okolicach m.Łomianki rozbijamy obóz. Suszenie przy ognisku, regeneracja. Dzisiaj też sztafetę na trasie Kraków-Warszawa zakończyli żołnierze DKWS, którzy codziennie wspierali nas w trudach. Jak przystało na specjalistów robili to po cichu i w cieniu.

Dziękujemy Wam za wszystko! Przeżyliśmy wspólnie niezapomniane chwile.

Na stałe do załogi dołącza do nas żołnierz ze Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju.

   

Dzień 11

Start: 525 km rzeki
Koniec: 570 km rzeki
Przebyty dystans: 45 km
Pogoda: Rano słonecznie, lekkie porywy wiatru, po południu deszcz.
Od rana pogoda nas rozpieszcza - słońce i wiatr w plecy. Korzystamy z aury. Na trasie mijamy twierdzę Modlin, gdzie robimy chwilę przerwy na posiłek. Potem ciśniemy dalej meandrując między wyspami i mieliznami. Nocleg przy starej przeprawie promowej na 570 km rzeki. Korzystając ze słońca suszymy siebie i sprzęt. Pod wieczór doceniają nas kajakarze z Gdańska, wpadają na chwilkę i cisną dalej. Spotkamy się w Gdańsku 10 listopada.

Dzisiaj dołączył do nas "Chudy" z 1 Batalionu Kawalerii Powietrznej. 11 lat służby, jedna misja w Afganistanie. Wetaran poszkodowany. Ciśnie z nami do samego końca! Szacunek i wsparcie.

           

Dzień 12

Start: 570 km rzeki
Koniec: 633 km rzeki
Przebyty dystans: 63 km
Pogoda: Słonecznie, bezwietrznie, małe zachmurzenie.
Startujemy dość późno, czekamy aby przesuszyć namioty w słońcu. Potem codzienna praca na rzece. Zbliżamy się powoli do Zalewu Włocławskiego. Rrzeka rozlewa się, prąd zanika, ciężka praca na wiosłach aby rozbujać nasze kajaki. Mimo pogody nie jest to relaks. Pod wieczór dopływamy do Płocka i korzystamy z gościnności Płockiego Towarzystwa Wioślarskiego. Udostępnili nam swoje zaplecze do dyspozycji za darmo. Istnienie Towarzystwa od 1882 roku zobowiązuje. Dziękujemy serdecznie!

W przededniu Wszystkich Świętych napiszę coś o jednym z naszych weteranów.

"Fox" płynie z nami od Krakowa. Służy w 35 drOPL. 14 lat służby, 6 misji (2x Jugosławia, 2 x Bośnia, 2 x Liban). Ranny na misji. Mina utrwała mu kawałek stopy ( 13 maja o godz 13.13 ). Leczenie i rehabilitacja. Po dopłynieciu do Gdyni ma jedno marzenie - zapalić znicz w miejscu tragicznej śmierci pułkownika Stanisława Dąbka. Ten bohaterski Dowódca Obrony Gdyni był bratem jego babci.

"Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią się im płaci...." (W. Szymborska)

Chwała bohaterom.

                       

Dzień 13

Start: 633 km rzeki
Koniec: 661 km rzeki
Przebyty dystans: 28 km
Pogoda: Słonecznie, zachmurzenie duże, porywy wiatru.
Rano przed wypłynięciem minutą ciszy uczciliśmy pamięć kolegów, którzy zginęli na służbie. Chwila zadumy. Wypłynęliśmy dzisiaj na Zalew Włocławski. Rzeka rozlewa się na blisko 3 kilometry. Pracujemy ciężko na dużej fali, wiatr w plecy trochę pomaga ale kajaki idą dość topornie. Koledzy uczą się żeglugi na nowym akwenie. To przedsmak tego, co czeka ich na Bałtyku. Pod wieczór zawijamy do przystani w Dobrzyniu nad Wisłą. Codzienny rytuał biwakowy, naprawiamy też wyrwane stery. Przed zachodem słońca idziemy odpalić symboliczny znicz pod krzyżem na Górze Zamkowej ku pamięci żołnierzy, którzy zginęli w trakcie odbywania służby wojskowej. Szacunek i wsparcie.

           

Dzień 14

Start: 661 km rzeki
Koniec: 695 km rzeki
Przebyty dystans: 34 km
Pogoda: Słonecznie, zachmurzenie średnie, porywy wiatru.
Od rana pogoda nas rozpieszcza. Na Zalewie Włocławskim flauta. Słonecznie i bezwietrznie. Troszkę nam to wynagradza poprzednie perturbacje pogodowe. Śluza na zaporze we Włocłlawku zamknięta, więc zmuszeni jesteśmy przenieść kajaki przez tamę. Cała masa z tym kłopotu, bo wszystkie furtki pozamykane. Na szczęście sygnalizacja świetlna działa - bo musimy przekroczyć drogę krajową S67. Tracimy przez to godzinę. Za zaporą wpływamy w uregulowany nurt rzeki. Brak mielizn ale trzeba uważać na zatopione ostrygi i trzymać się toru żeglugi. Obóz rozbijamy obok ruin zamku w Bobrownikach na 695 kilometrze rzeki. Dzięki spontanicznej uprzejmości Pani Marii Kowalskiej, która udostępniła nam zaplecze miejscowego boiska Orlik możemy skorzystać z prysznica. Dziękujemy za dobroć i troskę.

               

Dzień 15

Start: 695 km rzeki
Koniec: 738 rzeki
Przebyty dystans: 45 km
Pogoda: Od rana deszcz, po południu duże zachmurzenie, porywy wiatru.
Rano budzimy się w deszczu. Zwijanie obozu. Po kilku godzinach deszczu docieramy do Torunia. Dzięki gościnie AZS Toruń oraz miejscowego WOPR deponujemy sprzęt na terenie stanicy. Dzięki gościnności ⇨Fort IV Twierdzy Toruń⇦ nocleg oraz gościnę mamy zapewnioną przez gospodarzy. Wieczorem ognisko na Forcie IV poświęcone odzyskaniu niepodległości. Korzystamy z gościnności pełnymi garściami ☺. Dziękujemy miastu Toruń za gościnę i za wsparcie ☺.

   

Zapraszamy do obejrzenia krótkiego reportażu informującego o naszej wizycie w Toruniu
⇨TUTAJ⇦


Dzień 16

Start: 738 km rzeki
Koniec: 763 km rzeki
Przebyty dystans: 27 km
Pogoda: Zachmurzenie duże, lekkie porywy wiatru.
Rano pozostawiliśmy gościnny dla nas Toruń i ruszyliśmy dalej. Praca na wiosłach i lawirowanie między mieliznami. Wisła na tym odcinku ma uregulowane koryto, przez co trasa jest dość monotonna. Cieszymy się brakiem deszczu i wiatru. O zmroku cumujemy przy stanicy WOPR w Solcu Kujawskim.

Chciałbym dzisiaj podziękować ludziom, którzy gościli nas wczoraj w Toruniu:

  • WOPR Toruń - Wojtkowi za pomoc i wsparcie w Toruńskiej Marinie.
  • Fort IV- Januszowi za darmowy nocleg wz klimatycznych warunkach.
  • Toruński Klub Pojazdów Zabytkowych - za zaproszenie na spotkanie w klubie motocyklistów.
  • Sławkowi "Hansowi" za catering, koordynację i pomoc.
Szacunek i Wsparcie!

       

Dzień 17

Start: 763 km rzeki
Koniec: 806 km rzeki
Przebyty dystans: 44 km
Pogoda: Małe zachmurzenie, lekkie porywy wiatru.
Startujemy o świcie ze Stanicy WOPR żegnani przez Prezesa Rejonowego WOPR Bydgoszcz. Dziękujemy p. Romanie za gościnę. Wczoraj wieczorem dołączyła do nas piąta załoga - weterani Piotr i Przemek. Płyniemy teraz w pięć kajaków do Gdyni. Mijając Bydgoszcz na 774 km nasz licznik przekrecił 700 km w kajakach! Pod wieczór cumujemy na terenie starej stoczni w Chełmnie.

Dzisiaj coś o jednym z naszych weteranów:

"Lesny" dołączył do nas wczoraj. Służy w 1 Batalionie Strzelców Podhalańskich. Piętnaście lat służby, 3 misje (2x Kosowo, 1x Afganistan). Ranny na misji. Leczenie, rehabilitacja.

Nigdy nie zostawiamy swoich.

                           

Dzień 18

Start: 806 km rzeki
Koniec: 835 km rzeki
Przebyty dystans: 29 km
Pogoda: Słonecznie, małe zachmurzenie, lekkie porywy wiatru.
Rano żegnamy gościnny port w Chełmnie i jedyną stocznię jaka pozostała na Wiśle. Gościł nas pilot żeglugi śródlądowej, który spędził na rzekach blisko 50 lat. Za swoją pracę został wyróżniony przez Ligę Morską Pierścieniem Hallera. Panie Witoldzie dziękujemy za niesamowite opowieści, za pomoc i gościnę.
Rzeka i pogoda dzisiaj były dla nas łaskawe. Bez mielizn i wiatru. Z krótką przerwą na ostatnią "loterię Arpola" (właśnie skończyły się ufundowane racje) dotarliśmy do Grudziądza.

Grudziądz jak nikt przedtem przywitał nas z honorami! Dziękujemy Dowódcy 8 Batalionu Walki Elektronicznej za przywitanie i zorganizowanie poczęstunku. Jak dotąd byli to jedyni żołnierze, którzy witali nas na trasie. Szacunek i wsparcie.

Dziękujemy też delegacji uczniów z II LO imienia Jana III Sobieskiego, którzy również przywitali nas w marinie.


           

Dzień 19

Start: 835 km rzeki
Koniec: 867 km rzeki
Przebyty dystans: 32 km
Pogoda: Małe zachmurzenie, lekkie porywy wiatru.
Rano żegnamy gościnną marinę w Grudziądzu. Następnie rutynowa praca na wiosłach i meandrowanie między mieliznami. W okolicy malowniczo położonej miejscowości Nowe po raz pierwszy na trasie mijamy statek żeglugi śródlądowej.
Po południu rozbijamy obóz przy starej przeprawie promowej obok miejscowości Korzeniowo.

                   

Dzień 20

Start: 867 km rzeki
Koniec: 909 km rzeki
Przebyty dystans: 42 km
Pogoda: Rano mgła, później małe zachmurzenie i lekkie porywy wiatru.
Rano po zwinięciu obozu startujemy w oparach mgły, która powoli przemienia się w słoneczną pogodę. Trzeba przyznać, że o ile w początkowej części spływu pogoda nas nie rozpieszczała to w końcowej wynagradza trudy☺. W okolicach m. Gniew rozmieniamy osiemsetny (800!) kilometr wiosłowania w kajaku☺.
Potem dalej pracą na wiosłach aż do Tczewa, gdzie w pobliżu mostów rozbijamy obóz. Szykujemy się na ostatni "etap Wisła". Jutro poprzez śluzę w Gdańsku Przegalinie wpłyniemy na Martwą Wisłę w kierunku Gdańska.

       

Dzień 21

Start: 909 km rzeki
Koniec: 14 km rzeki (Martwej Wisły)
Przebyty dystans: 41 km
Pogoda: Zachmurzenie duże, po południu przelotne opady deszczu, porywy wiatru.
Startujemy rano we mgle. Rzeka szeroka i bez mielizn. Nurt rzeki w miarę zbliżania się do ujścia ustaje. Trzeba napierać na wiosła. Na 936 km rzeki Wisły wpływamy do śluzy w Gdańsku Przegalinie. Żegnamy Wisłę właściwą i jej starorzecze. Rzeka zmienia się diametralnie. Brzegi pozarastane szuwarami i brak nurtu. O zmierzchu przybijamy do Wyspy Sobieszewskiej w rejonie Ptasiego Raju. Zabezpieczamy kajaki i organizujemy nocleg pod dachem. Szykujemy się na jutrzejsze spotkanie z Gdańskiem. Wszystkich zainteresowanych zapraszamy w Gdańsku na Rybi Targ - przystanek tramwaju wodnego około godziny 12:00-13:00.

Dzisiaj o ostatnim naszym weteranie - człowieku, dzięki któremu udało się zebrać weteranów i skoordynować całość przedsięwzięcia po stronie Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach Poza Granicami Kraju.
Setki e-maili i telefonów aby to spiąć.

"Koval" - ma za sobą dziewiętnaście lat służby. Jedna misja w Afganistanie (I zmiana). Poszkodowany na misji. Leczenie i rehabilitacja. Dziękuję za pomoc! Bez Twojej pomocy trudno było by to spiąć w całość.
Szacunek i wsparcie!

               

Dzień 22

Przebyty dystans: 23 kilometry
Pogoda: Zachmurzenie duże, lekkie porywy wiatru.
Rano startujemy o świcie. Eenergii nie brakuje, bo coraz bliżej. Na dodatek pokrzepieni pyszną kolacją, którą przywieźli dla nas kpt. Piotr Bielski i "Kusti" z Formoza Rib. Dziękujemy Wam serdecznie!

Dzisiaj zrobiliśmy niewielki dystans ale wrażeń było sporo.
Trasa biegła korytem Martwej Wisły. Po drodze duży ruch na wodzie. Mijamy stocznię i pełnomorskie statki. Podpływamy Motławą i Kanałem na Stępce o godzinie 12.00 pod Gdańskiego Żurawia. Na brzegu transparentami oraz gorąca herbatą i ciastem powitał nas ⇨Krąg Instruktorski Czerwonych Beretów im. mjr. Kazimierza Śliwy z Rumi⇦. Na brzegu czekał też z książkami dla weteranów zaprzyjaźniony dziennikarz i pisarz Piotr Langenfeld. Parę chwil na przybicie "piątki" i zostajemy wręcz wchłonięci przez Paradę 100 kajaków na 100 lecie na Motławie, organizowaną przez Klub Wodny Żabi Kruk.
Po wspólnej paradzie płyniemy dalej na Westerplatte gdzie dzisiaj obozujemy.
Za dnia był czas na zabawę, wieczorem przyszedł czas na zadumę. Pod opieką Mariusza Wójtowicz-Podhorskiego zwiedzamy miejsce bohaterskiej walki żołnierzy Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte.
Cześć i chwała bohaterom!
Późnym wieczorem kładziemy się spać wypoczywając przed ostatnim etapem. Jutro etap morski. Bardzo trudny i zależny od warunków pogodowych.
Chcemy go poświęcić pamięci mata Franciszka Bartoszaka z placówki Westerplatte, rannego podczas walk w 1939 roku. Gdy Westerplatte utraciło łączność z dowództwem chciał płynąć kajakiem do Gdyni z meldunkiem. Nie udzielono mu zgody mimo tego że trasę znał, bo wielokrotnie pływał wpław w ramach treningu z Westerplatte do Gdyni.

                                                                       

Dzień 23

Przebyty dystans: 18 km
Pogoda: Zachmurzenie duże, wiatr umiarkowany z porywami.
Startujemy rano o świcie. Wychodząc na otwarty akwen Zatoki Gdańskiej w ostatnim etapie towarzyszy nam w szóstym kajaku Zastępca Dowódcy Jednostki Wojskowej Formoza. Dziekujemy za wsparcie.
W początkowej fazie niewielekie falowanie morza. Im bliżej Gdyni i wyznaczonej godziny lądowania na plaży - morze zaczyna falować coraz silniej. Koledzy weterani poznają tajniki pracy na morzu. Dzięki wsparciu łodzi z Formoza Rib i ratowników kpt. Piotra Bielskiego z Gdyńskiej Mariny czuliśmy się bezpieczni na wodzie. Z powodu wysokiej fali lądujemy na plaży chwilę przed czasem. Bezpieczeństwo ponad wszystko. Na plaży przywitanie z rodzinami, przyjaciółmi i gośćmi. Jest też czas dla mediów.
Tak zakończyla się Mila dla Weterana rozpoczęta 23 dni temu. Niby to niewiele dni ale wystarczająco aby dozgonnie zacieśnic więzi weteranów i "specjalsów". Po zabezpieczeniu sprzętu i pożegnaniach pozostało nam jeszcze wypełnić dane słowo honoru. Obiecaliśmy jednemu z weteranów pomóc odwiedzić mogiłę swojego przodka płk. Stanisława Dąbka a w szczególności miejsce jego wojennego pochówku, niedostepne dla osób postronnych. W ciszy i w zadumie odwiedziliśmy Cmentarz Obrońców Wybrzeża oraz pochówek na Babich Dołach. Tak oto historia zatoczyła krąg. Weteran spotkał się symbolicznie ze swoim przodkiem - Bohaterem. Cześć i chwała bohaterom!

                       

Galeria